Wyrok z dnia 22 kwietnia 2009 roku, sygn. akt III K 228/08

Podjęte przez oskarżonego działanie w stosunku do K.M. w postaci dwóch kopnięć, należy oceniać jako jeden czyn. Wyodrębnianie z tego zdarzenia poszczególnych zachowań oskarżonego stanowiłoby sztuczny zabieg, nieodzwierciedlający faktycznego zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania. Z tego powodu Sąd uznał, że oskarżony podejmując działanie w ramach obrony koniecznej przekroczył jej granice. Drugie uderzenie zadał, gdy bezpośrednie zagrożenie dla jego dobra i dobra E.W. już nie istniało. K.M. znajdował się na ziemi, miał problemy z powstaniem. Oskarżony, aby go uderzyć, musiał w jego kierunku podejść 2-3 kroki. Również podjęty przez oskarżonego sposób obrony, w tym momencie był niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu. Oskarżony kopnął K.M. obutą stopą w twarz, w sytuacji gdy mężczyzna znajdował się przy ziemi (próbował się podnieść). W tym momencie nie miał możliwości podjęcia odruchów obronnych, zmniejszenia lub uniknięcia siły uderzenia. Nie mógł zasłonić się rękami, bo nimi się podpierał, jego głowa znajdowała się na wysokości umożliwiającej wyprowadzenie naprawdę silnego ciosu.

Wyrok Sądu Okręgowego w Białymstoku z 22 kwietnia 2009 roku

III K 228/08

 

Skład orzekający:sędzia SO Izabela Komarzewska

 

Zarzuty z aktu oskarżenia:

R.M został oskarżony o to, że w dniu 1 września 2008 r. około godziny 1945 w S., na parkingu spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu u K. M. w ten sposób, że zadał mu uderzenie nogą w okolicę brzucha, a następnie kopnął go nogą w głowę w okolicę twarzy, wskutek czego K. M. upadł na ziemię uderzając głową o betonowe podłoże, w wyniku czego doznał obrażeń ciała w postaci podbiegnięć krwawych okolicy potylicznej po stronie lewej, krwiaka podczepcowego o średnicy ok. 5 cm oraz obrzęku mózgu z utratą przytomności, które to obrażenia stanowią chorobę realnie zagrażającą życiu, w następstwie czego w dniu 10 września 2008 r. w wyniku uszkodzenia ważnych dla życia ośrodków pnia mózgu powstałych w wyniku urazu czaszkowo – mózgowego wymieniony zmarł, tj. o czyn z art. 156 § 3 k.k.

 

Wyrok

Sąd Okręgowy w Białymstoku wyrokiem z 22 kwietnia 2009 roku oskarżonego R.M. uznał za winnego zarzucanego mu czynu, z tym że przyjął, iż działał on w warunkach obrony koniecznej z przekroczeniem jej granic tj. czynu z art. 156 §3 kk w zw. z art. 25 §2 kk i za to na mocy  art. 156 §3 kk w zw. z art. 25 §2 kk w zw. z art. 60 §1 i 6 pkt 2 kk skazał i wymierzył mu karę 1 roku pozbawienia wolności. Orzeczoną karę warunkowo zawiesił na okres próby wynoszący 2 lata. Zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 180 złotych tytułem opłaty i obciążył go pozostałymi kosztami procesu.

 

Uzasadnienie faktyczne

         W dniu 1 września 2008 r. w S. około godziny 11 J.M. spotkał się ze swoim bratem K. Obydwaj udali się do lokalu, w którym spożywali alkohol, tj. drinki składające się z dżinu i toniku. K.M. dosyć szybko się upił. Tego dnia po raz pierwszy od dłuższego czasu sięgnął po alkohol, z powodu kłopotów rodzinnych. Po alkoholu stał się nieuprzejmy, szukał zwady z klientami lokalu. J.M. odprowadził brata do jego domu znajdującego się przy ulicy B., a sam udał się do siebie. J.M. martwił się o brata, więc około godziny 19 udał się do jego domu. K.M. zaproponował, by pójść do baru. J.M. początkowo nie chciał tam iść, ale K.M. stwierdził, że jeśli brat z nim nie pójdzie, to pójdzie tam sam. J.M. nie chciał zostawiać brata samego, więc razem z nim udał się do baru. W barze obydwaj pili drinki. K.M. zaczął zaczepiać klientów, szukać zwady, przesuwał stoliki, pomimo zakazu palił w lokalu papierosy. Na skutek tego sprzedająca w barze M.D. siła K.M. z baru. Także J.M. widząc, że brat jest coraz bardziej pijany, wyprowadził go z baru. Kiedy obydwaj opuszczali teren baru, w połowie drogi między wejściem do baru, a wyjściem z placu, minęli się z nadchodzącymi z przeciwnej strony R.M. i E.M.. W tym momencie K.M. zwrócił się do R.M., wykrzykując do niego „Taki cwany jesteś, chodź się bić teraz”. R.M. nie zareagował, przeszedł dalej. J.M. zwrócił bratu uwagę, by nie zaczepiał dzieci i przytrzymywał go za rękę. K.M. wyrywał się bratu i coś w dalszym ciągu wykrzykiwał. Obydwaj doszli do sterty trylinek, znajdującej się na placu przed barem. K.M. podszedł do tej sterty i oburącz chwycił jedną trylinkę. Przechylił się z nią do tyłu, o mało nie upadł. Wówczas J.M. przytrzymał brata i obydwaj rzucili trylinkę na stertę. K.M. powiedział bratu, że idzie do sklepu. Udał się w stronę wejścia, w kierunku oddalających się R.M. i E.M. Po kilku energicznych krokach zaczął biec w ich stronę, wykrzykując słowa wulgarne oraz grożąc, że zabije. Biegnąc zaczął zdejmować polar, w który był ubrany. Zsunął go do wysokości połowy pleców, ręce pozostały mu w rękawach. W tym momencie R.M. odwrócił się i zdjął z siebie kurtkę. E. W. stanęła bezpośrednio przed R.M. , który wyciągnął nogę w kierunku nadbiegającego K.M. i prostując ją w kolanie popchnął nadbiegającego mężczyznę w dolną część tułowia. Na skutek tego K.M. upadł na kolana. E.M., która przez cały czas trzymała R.M. pod rękę, odciągnęła go na około trzy kroki. W tym czasie K.M. próbował się podnosić, ale nie dawał rady, podpierał się obydwoma rękami, ale przewracał się na lewy bok. W tym momencie R.M. wyrwał się swojej dziewczynie i silnie kopnął mężczyznę w twarz. Na skutek tego K.M. upadł na wznak uderzając tyłem głowy w kostkę betonową, którą był wyłożony plac przed sklepem. W tym momencie nadbiegł syn K.M., G., ze swoim kolegą. Widzieli oni zdarzenie z samochodu, którym właśnie podjechali przed sklep. R.M. nie oglądając się za siebie wziął kurtkę ze schodów i razem z E.W. udał się do baru. Następnie przyjechała karetka pogotowia i policja, która zatrzymała R.M. w barze.

         Na skutek upadku K. M. doznał obrażeń ciała w postaci podbiegnięć krwawych okolicy potylicznej po stronie lewej, krwiaka podczepcowego o średnicy ok. 5 cm oraz obrzęku mózgu z utratą przytomności, które to obrażenia stanowią chorobę realnie zagrażającą życiu, w następstwie czego w dniu 10 września 2008 r., w wyniku uszkodzenia ważnych dla życia ośrodków pnia mózgu, powstałych w wyniku urazu czaszkowo-mózgowego, zmarł.

(…)

Oceniając okoliczności zdarzenia Sąd uznał, że oskarżony podjął działanie wymierzone wobec K.M. na skutek agresywnego działania pokrzywdzonego. R.M. w żaden sposób nie sprowokował K.M., nie dał mu żadnego powodu, dla którego pokrzywdzony postanowił zaatakować. Zamiar K.M. był ewidentny. Biegł w stronę oskarżonego i jego dziewczyny wykrzykując słowa wulgarne, odgrażając się, że „zabije”. Zachowanie to, wypowiadane słowa, postawa K. M. polegająca na tym, że wymachiwał rękoma i szybko się zbliżał świadczyła o jego agresji i złych zamiarach. Oskarżony miał prawo obawiać się, że zostanie zaatakowany. Napastnik był pijany (stwierdzono u niego 2,5 promila alkoholu we krwi), wyraźnie artykułował swój zamiar. Bezpośrednio zostało zagrożone życie i zdrowie oskarżonego i jego dziewczyny. W ramach przysługującego oskarżonemu prawa do obrony postanowił się bronić. Zauważyć należy, że oskarżony nie podchodził do K. M., oczekiwał na atak na miejscu.

Bezpośredniość zamachu jest znamieniem obiektywnym w tym sensie, że dla stwierdzenia wystąpienia tego znamienia miarodajna jest ocena niebezpieczeństwa dla dobra, dokonana przez wzorcową osobę, a więc taką, która miała prawidłowe rozeznanie sytuacji i okoliczności działania dokonującego zamachu, i która przy ocenie sytuacji wolna była od emocji wynikających ze strachu przed grożącym zamachem lub wzburzenia wywołanego zamachem.

Obiektywnie oceniając sytuację, atak ze strony K. M. był pewny. Tak też go ocenił postronny obserwator – J.M.. Jak podał, był pewny, że dojdzie do bójki. Kiedy K.M. znajdował się tuż przed oskarżonym i jego dziewczyną, oskarżony w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu wyciągnął nogę i kopnął pokrzywdzonego w okolice brzucha. Na skutek tego K.M. pod wpływem bólu upadł na kolana. W tym momencie, w ocenie Sądu, stan zagrożenia minął. Napastnik zakończył atak. Znajdował się na ziemi, miał problemy z powstaniem. R. M. odszedł od niego 2-3 kroki, w zasadzie został odciągnięty przez E.W.. Nie miał obowiązku, by uciekać przed atakiem i takiego działania nie podjął. Obezwładnił napastnika, powodując, że stał się on bezbronny. K.M. próbował się podnieść. Opierał się dwoma rękoma o ziemię, miał trudności z zachowaniem równowagi i z powstaniem czy to z powodu otrzymanego ciosu, czy to z powodu wypitego alkoholu. W tym momencie stan zagrożenia z jego strony ustał. R.M. z E.W. mogli odejść. Oskarżony wyjaśnił, że wydawało mu się, iż K. M. wykonuje zamach ręką. W tym momencie podszedł i kopnął w twarz pokrzywdzonego. To zachowanie oskarżonego należy ocenić w kategorii ekscesu określonego w art. 25 § 2 k.k. i to zarówno ekscesu ekstensywnego, jak i intensywnego.

Podjęte przez oskarżonego działanie w stosunku do K.M. w postaci dwóch kopnięć, należy oceniać jako jeden czyn. Wyodrębnianie z tego zdarzenia poszczególnych zachowań oskarżonego stanowiłoby sztuczny zabieg, nieodzwierciedlający faktycznego zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania. Z tego powodu Sąd uznał, że oskarżony podejmując działanie w ramach obrony koniecznej przekroczył jej granice. Drugie uderzenie zadał, gdy bezpośrednie zagrożenie dla jego dobra i dobra E.W. już nie istniało. K.M. znajdował się na ziemi, miał problemy z powstaniem. Oskarżony, aby go uderzyć, musiał w jego kierunku podejść 2-3 kroki. Również podjęty przez oskarżonego sposób obrony, w tym momencie był niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu. Oskarżony kopnął K.M. obutą stopą w twarz, w sytuacji gdy mężczyzna znajdował się przy ziemi (próbował się podnieść). W tym momencie nie miał możliwości podjęcia odruchów obronnych, zmniejszenia lub uniknięcia siły uderzenia. Nie mógł zasłonić się rękami, bo nimi się podpierał, jego głowa znajdowała się na wysokości umożliwiającej wyprowadzenie naprawdę silnego ciosu.

Z uwagi na powyższe Sąd uznał, że oskarżony działał w ramach obrony koniecznej z przekroczeniem jej granic.

(…)