Wyrok z dnia 29 marca 2012 roku, sygn. akt III K 92/09

Należy zauważyć, że złożenie wyjaśnień obciążających współsprawcę przy kierowaniu się własnym interesem, nawet w postaci chęci wyrządzenia mu  w ten sposób oczywistej szkody, w żadnym razie nie może prowadzić od razu do przyjęcia z góry założenia, że taka relacja stanowi dowód niewiarygodny, czy też nieprzydatny.

Wyrok Sąd Okręgowy w Białymstoku  III Wydział Karny z dnia  29 marca  2012 roku

Sygn. akt  III K 92/09

 

Skład orzekający: Przewodniczący: SSO Sławomir Wołosik

Ławnicy: Bożena Topczewska

Władysław Szałkiewicz

 

Zarzuty z aktu oskarżenia:

B.J. została oskarżona o to, że w dniu 28 stycznia  2007 r.  po przekroczeniu granicy polsko – niemieckiej przez przejście graniczne w Ś. wbrew przepisom ustawy, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez M.Z. udzieliła mu pomocy do dokonania wewnątrzwspólnotowej dostawy z terenu Rzeczypospolitej Polskiej na terytorium W.B. substancji  psychotropowej  w postaci znacznej ilości amfetaminy o wadze ok. 3 kg w ten sposób, że w zamiarze aby M.W.Z. dokonał czynu zabronionego, swoim zachowaniem ułatwiła jego popełnienie poprzez zwrócenie uwagi funkcjonariuszy niemieckich służb granicznych na posiadane przez siebie kartony papierosów bez znaków skarbowych akcyzy, które M.Z. celowo umieścił na widocznym miejscu w pojeździe, którym podróżowali, przez co odwróciła uwagę tych funkcjonariuszy od osoby M.Z. i zapobiegła tym samym jego kontroli osobistej, która doprowadziłaby do ujawnienia ukrytych pod ubraniem narkotyków, tj. o czyn  z art. 18 §  3 k.k. w zw. z art. 55 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii.

M.W.Z. został oskarżony o to, że w dniach 27 i 28 stycznia 2007 r. wbrew przepisom ustawy, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej uczestnicząc w obrocie znacznej ilości substancji psychotropowej dokonał wewnątrzwspólnotowej dostawy z terenu Rzeczypospolitej Polskiej na terytorium W.B. substancji psychotropowej w postaci amfetaminy o wadze ok. 3 kg o łącznej wartości rynkowej nie mniejszej niż 120.000 zł w ten sposób, że ukrywając zapakowany w foliowe torebki narkotyk przez przyklejenie go sobie taśmą klejącą do nóg przewiózł z P. na terytorium W.B., a następnie przekazał nieustalonej osobie celem późniejszego zbycia, tj. o czyn z art. 55 ust. 3 w zb. z art. 56 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii.

 

Wyrok

Oskarżoną B.J. uniewinnił od popełnienia czynu zarzucanego jej w punkcie I aktu oskarżenia.

Oskarżonego M.W.Z. uniewinnia od popełnienia czynu zarzucanego mu w punkcie II aktu oskarżenia.

Orzeczono o kosztach procesu.

 

Uzasadnienie

B.J. stanęła pod zarzutem tego, że w dniu 28 stycznia  2007 r. po przekroczeniu granicy polsko – niemieckiej przez przejście graniczne w Ś. wbrew przepisom ustawy, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez M.Z. udzieliła mu pomocy do dokonania wewnątrzwspólnotowej dostawy z terenu Rzeczypospolitej Polskiej na terytorium W.B. substancji  psychotropowej  w postaci znacznej ilości amfetaminy o wadze ok. 3 kg w ten sposób, że w zamiarze aby M.W.Z. dokonał czynu zabronionego, swoim zachowaniem ułatwiła jego popełnienie poprzez zwrócenie uwagi funkcjonariuszy niemieckich służb granicznych na posiadane przez siebie kartony papierosów bez znaków skarbowych akcyzy, które M.Z. celowo umieścił na widocznym miejscu w pojeździe, którym podróżowali, przez co odwróciła uwagę tych funkcjonariuszy od osoby M.Z. i zapobiegła tym samym jego kontroli osobistej, która doprowadziłaby do ujawnienia ukrytych pod ubraniem narkotyków, to jest czynu  z art. 18 §  3 k.k. w zw. z art. 55 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii.

M.W.Z. stanął pod zarzutem tego, że w dniach 27 i 28 stycznia 2007 r. wbrew przepisom ustawy, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej uczestnicząc w obrocie znacznej ilości substancji psychotropowej dokonał wewnątrzwspólnotowej dostawy z terenu Rzeczypospolitej Polskiej na terytorium W.B. substancji psychotropowej w postaci amfetaminy o wadze ok. 3 kg o łącznej wartości rynkowej nie mniejszej niż 120.000 zł w ten sposób, że ukrywając zapakowany w foliowe torebki narkotyk przez przyklejenie go sobie taśmą klejącą do nóg przewiózł z Polski na terytorium W.B., a następnie przekazał nieustalonej osobie celem późniejszego zbycia, to jest czynu  z art. 55 ust. 3 w zb. z art. 56 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii.

B.J. słuchana pięciokrotnie w postępowaniu przygotowawczym charakterze podejrzanej każdorazowo przyznawała się do popełnienia zarzucanego jej czynu.

Składając wyjaśnienia po raz pierwszy w dniu 26 listopada 2007 r. potwierdziła, że w dniu 14 lutego 2007 r. pojechała za namową M.W.Z. do L., w celu przewozu 30 kartonów papierosów, który zobowiązał się jednocześnie pokryć wszelkie koszty związane z podróżą i mandatem w przypadku ewentualnej kontroli. Wyjaśniła, że pojechali busem należącym do szwagra ich znajomego C. o imieniu A., który przyjechał po nich pod jej blok. Razem z nimi podróżowały  dwie nieznajome jej dziewczyny oraz brat „C.”- D.. Dalej wyjaśniła, że to M.W.Z. w czasie drogi nalegał, aby na chwilę zatrzymać się w W., wskazując przy tym miejsce postoju, tj. niestrzeżony parking. Po czym udał się on bez żadnego bagażu w głąb bloków i wrócił po około 10 minutach. Dodała, że następny postój był na stacji benzynowej CPN, aczkolwiek nie wiedziała, czy nastąpił on na prośbę M.W.Z., czy też kierujący busem Artur zatrzymał się sam. Wówczas została poproszona przez M.W.Z. o pójście z nim do toalety, na co się zgodziła. Podała, że razem udali się do toalety, której drzwi oskarżony zamknął  na klucz, aby nikt się nie dostał do jej wnętrza i wyjął z pod kurtki kilka, tj. 8-10 paczek wielości 15x7x2 centymetry oklejonych szarą taśmą, którą wcześniej zakupił na stacji i która wprawdzie uniemożliwiała dostrzeżenie ich zawartości, ale to sam M.W.Z. powiedział jej, że zawierały one trzy kilogramy czystej amfetaminy. Wyjaśniła, że oskarżony poprzyklejał sam sobie do nóg paczki z narkotykami, nałożył na nie obcisłe kalesony, a następnie luźne spodnie, pytając, czy widać na nim narkotyki i dodał, że wiezie je do C. W jej przekonaniu została przez oskarżonego „wystawiona”, gdyż miała włożone do toreb papierosy luzem, a nie jak inni do skrytek, o czym nie została wcześniej przez niego poinformowana. Podała również, że w trakcie podróży zaczął psuć się samochód i związana z awarią powolna jazda była przyczyną zatrzymania ich do kontroli po przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej przez straż ZOLL, w wyniku której niemieccy celnicy ujawnili w jej torbie papierosy w ilości 30 kartonów i wypisali mandat na kwotę 1000 euro. Po dokonaniu naprawy samochodu kontynuowali dalszą podróż i szczęśliwie dojechali do L., udając się pod kamienicę M.C. W dalszej części swoich wyjaśnień podała, że po przyjeździe na miejsce M.W.Z. nadal posiadał narkotyki na nogach, po czym opuścił wraz z „C.” mieszkanie i udał się w nieznane jej miejsce. Dalej stwierdziła, że po powrocie M. widziała na jego nogach odparzenia. B.J. podała, że po powrocie do B. zastrzegła sobie, że nie chce brać więcej udziału w przemycie narkotyków i powiedziała oskarżonemu, że nie pojedzie z nim do L. Tak też uczyniła, gdyż podała, że po tygodniu oskarżony ponownie pojechał z A. do L. z kolejną porcją trzech kilogramów amfetaminy, „nie pakując towaru na siebie w domu”, tylko w ten sam sposób co poprzednio. Nadto, wyjaśniła, że M.W.Z. podczas kłótni groził jej pozbawieniem zdrowia i życia w przypadku złożenia przez nią obciążających go zeznań dotyczących okoliczności związanych z handlem narkotykami i przemytem. Opisała przy tym przestępczy proceder, którym trudnił się M.W.Z., wskazując, że handlował on bardzo dużymi ilościami narkotyków, na dużą skalę, co stanowiło główne i jedyne źródło utrzymania ich rodziny, jak również stał on wysoko w grupie. Wskazała znane jej osoby  wchodzące w jej skład. Na temat łączącego ich związku wyjaśniła, że zna M.W.Z. od około siedmiu lat i posiada z nim sześcioletniego syna, na którego nie płaci on alimentów. Natomiast zamieszkali razem w jej mieszkaniu po urodzeniu ich dziecka i od tamtego czasu oskarżony przynosił do domu „zamiast kwiatka” marihuanę, której nigdy im nie brakowało.

Słuchana po raz kolejny w tym samym dniu, co poprzednio, po ponownym przeanalizowaniu wszystkiego, podała, że wyjazd z oskarżonym do L. miał miejsce w miesiącu styczniu, a nie lutym jak wcześniej wyjaśniła. Miała  pewność, co do miesiąca stycznia, albowiem nastąpił on w dniu wystawienia mandatu przez niemiecką straż graniczną. W uzupełnieniu swoich uprzednio złożonych wyjaśnień, które podtrzymała w całości, podała, że M.W.Z. sam zamknął się w kabinie toalety, gdzie przykleił narkotyki do swoich nóg. Nadto wyjaśniła, że nigdy osobiście nie była świadkiem jakichkolwiek interesów ww. związanych z narkotykami. Nigdy też nie widziała osób kupujących od niego narkotyki, zaś transakcje narkotykowe nigdy nie były przeprowadzane w ich domu, czy też w jej obecności, albowiem o wszystkim wiedziała jedynie z „relacji M.”.

Przesłuchiwana ponownie w dniu 19 maja 2008 r. wprawdzie podtrzymała wcześniej złożone wyjaśnienia, to jednak stwierdziła, iż niemożliwym było, aby zatrzymanie przez niemieckich celników nastąpiło w  dniu 28 stycznia 2007 r., gdyż zawsze wyjeżdżali we czwartek, a w N. byli najpóźniej w piątek. Kolejny raz potwierdziła, że weszła z Z. do łazienki, ale on sam wszedł do kabiny, sam też przyklejał paczki z narkotykami do swoich nóg i z tego względu nie widziała ona jak wykonywał te czynności. Przyznała natomiast, że widziała u niego szarą taśmę i że miał na sobie nałożone kalesony.

Z kolei w trakcie przesłuchania w dniu 17 czerwca 2008 r. , podtrzymując poprzednio złożone wyjaśnienia podała, że funkcjonariusze niemieckiej służby ZOLL nie przeszukiwali ich, nie sprawdzali też odzieży, nie „obmacywali”, czy mieli coś na sobie. Ponownie dodała, że M.W.Z. przez swojego kolegę z celi groził jej, każąc, aby zmieniła ona zeznania, w związku z czym boi się o swoje życie.

Słuchana kolejny raz w dniu 6 maja 2009 r. przyznała, że wyjazd do W.B. miał rzeczywiście miejsce w dniu 27 stycznia 2007 r., zaś mandat za przewóz niedozwolonej liczby kartonów papierosów został wystawiony w dniu 28.01.2007 r. Dodała, że M.W.Z. powiedział jej kilkakrotnie, że ma amfetaminę, którą w kabinie toalety sam okleił sobie taśmą klejącą do nóg i która znajdowała się w około 10-15 paczkach, w ilości wyglądającej mniej więcej na 3 kilogramy. Podała, że wagę narkotyku określiła porównując go do torebek kilogramowych cukru. Ponownie stwierdziła, że M.W.Z. po tym przewozie przyklejonej amfetaminy miał odparzone nogi na udach i łydkach. Nadto wyjaśniła, że oprócz niej, inne osoby, razem z nimi podróżujące nic nie wiedziały o przewożonych narkotykach. 

B.J. słuchana dwukrotnie w trakcie postępowania sądowego w charakterze oskarżonej każdorazowo przyznawała się do popełnienia czynu zarzucanego jej aktem oskarżenia oraz podtrzymywała uprzednio złożone przez siebie wyjaśnienia.

Słuchana po raz pierwszy przed Sądem orzekającym  złożyła obszerne wyjaśnienia, w których opisała przebieg wyjazdu do L., generalnie w sposób, w jaki to uczyniła w swoich poprzednich wyjaśnieniach z tą jednak różnicą, że  podała wówczas inną ilość woreczków z amfetaminą, które w toalecie M.W.Z. poprzyklejał do obu swoich nóg, na wysokości ud, określając ją na „może dwa lub więcej” worków. Wyjaśniła również, że M.W.Z.. miał całe nogi poodparzane od taśmy, przez co płakał, cierpiał oraz podbiegnięcia krwawe w miejscu taśm, które widziała przed wyjazdem z L. i powrotem do Polski. Wskazała przy tym wymiary woreczka, które miały wygląd cienkich, płaskich kwadracików o grubości około 1,5-2 centymetrów i wysokości około 12, 13 centymetrów. Na temat łączącego ją z oskarżonym związku uczuciowego podała, że przez czasookres jego trwania, tj. około 6 lat nigdy nie był on dobry, albowiem od samego początku były między nimi kłótnie i nic dobrego się nie działo. Dodała, że zażywała wówczas narkotyki, ale nie twarde, tzn. paliła razem z Z. marihuanę, z powodu której podjęła leczenie, początkowo w M. a następnie w ZOZ w C. i po rozstaniu z nim oraz rozmowach przeprowadzonych z psychologiem i psychiatra przestała zażywać narkotyki. Wskazała też, że ma z oskarżonym „masę spraw” sądowych – pierwsza o posiadanie narkotyków (marihuany), druga dotycząca gróźb karalnych, którymi Z. i jego dziewczyna ją „nękali” oraz kolejna sprawa rodzinna o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Stanowczo oświadczyła, że gdyby wiedziała, że Z. „ma gdzieś po drodze zatrzymać się i wziąć narkotyki” to nie pojechałaby z nim do L., gdyż przed wyjazdem mówił on tylko o papierosach. Zastrzegła przy tym, że nie ma aktualnie żadnych emocji do M.Z., aczkolwiek wcześniej zależało jej na nim, do tego stopnia, że miała chorobę psychiczną na jego tle – szalała za nim, była o niego zazdrosna. W jej ocenie „życie mu się odpłaci za to, co robił”, dlatego też nie musi się na nim mścić. Po odczytaniu jej wyjaśnień z postępowania przygotowawczego wyjaśniła, że nie miała pewności, co do tego, kto określił ilość przewożonej przez oskarżonego amfetaminy – ona sama, czy też zasugerował to przesłuchujący funkcjonariusz Policji, aczkolwiek doszła do przekonania, że to jednak ona sama wskazała 3 kilogramy amfetaminy, gdyż czytała swoje wyjaśnienia i podpisała protokół jako zgodny z tym co rzeczywiście powiedziała. Podała uzupełniająco, że nie pamięta wprawdzie dokładnie „jak to było”, ale widziała oskarżonego na pewno w ubikacji z przyklejonymi paczuszkami na obu nogach – do ud i łydek, które przytwierdzał w zamkniętej kabinie zanim nałożył kalesony. Po czym wyszedł i zapytał ją, czy coś było widać. Podała, że widziała te niedoskonałości, tzn. że coś tam jest przyklejone, wiedziała również w którym miejscu ma to przyklejone, tj. na udach, ale dla kogoś, kto nie był poinformowany, to nie było to widoczne. B.J. nie pamiętała przy tym i nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić ile tych paczuszek było, gdyż widziała przed samym wejściem do kabiny te wszystkie paczki, jak gdyby w jednej całości porozkładane, ale ich nie liczyła. Potem już widziała je przyklejone na nogach oskarżonego.

Słuchana ponownie pod podjęciu zawieszonego postępowania, po odczytaniu wcześniej złożonych w trakcie postępowania przygotowawczego wyjaśnień podała, że nie panowała nad emocjami i dlatego leczyła się psychiatrycznie z powodu dwubiegunowej depresji (przyjmowała m.in. leki), którą – obok upływu czasu – podała jako powód niepamięci szczegółów, np. dat i wydarzeń przywołanych w swoich wyjaśnieniach.

W dalszej części swoich wyjaśnień wskazała, że woreczki z narkotykami były mocowane do skóry na wysokości ud i łydek za pomocą jednej warstwy samoprzylepnej taśmy szerokiej, biurowej, dużej. Początkowo twierdziła, że narkotyki widziała w woreczkach popakowane, jak już je sobie przykleił, aby za chwilę dodać, że przez ułamek sekundy widziała jak sobie je sam przykleił. Nadto, będąc w kabinie kazał jej zobaczyć, czy widać te narkotyki, czy nie. Stwierdziła ona, że generalnie uda były znacznie grubsze, ale nie odznaczało się to bardzo, albowiem miał na sobie założone spodnie i kalesony pod spodniami. W tym samym miejscu wyjaśniła jednocześnie, że pamięta jak Z. otworzył drzwi do kabiny, zdjął spodnie i pokazał jej przyklejone woreczki. Najpierw był przedsionek i oddzielnie postawione kabiny, nikogo nie było w toalecie tylko ona i on. Nie pamiętała przy tym, czy się zamykali w kabinie. W dalszej części swoich wyjaśnień nie była już powyższego pewna, twierdząc, że nie wiedziała, czy widziała paczki już po założeniu ich przez oskarżonego na swoje nogi, czy też zanim je przykleił. Jedyne czego była pewna, to fakt, że oskarżony miał paczki założone na swoich nogach, zakryte, zaklejone. B.J. podała, że nie miała też możliwości zobaczenia tych paczek porozkładanych, przygotowanych do klejenia, tzn. że gotowe były w foliowych paczkach oklejonych taśmą, albowiem oskarżony „nie szykował ich” w jej obecności. Szczegółowo opisał również proces oklejenia woreczków na nogach podając, że były najpierw wcześniej przygotowane, oklejone taśmą, a potem dopiero przyklejone raz taśmą. Folia, którą oklejono woreczki przylegała bezpośrednio do skóry. Dalej wyjaśniła, że M.W.Z. woreczek przykleił na gołą skórę, tzn. woreczek i taśma do samego przyklejenia gotowych woreczków dookoła, którą zakupił w sklepie granicznym kupił taśmę. Natomiast, woreczki były sklejane inną taśmą – plastikową. Nie przyglądała się przy tym woreczkom, jak również nie zwróciła uwagi na kolor taśmy. Jedyne co zauważyła, to ciemny kolor woreczków oraz beżowy odcień taśmy, którą oskarżony przykleił do nóg. Taśma stroną lepką przylegała do woreczków, i tylko miejscami do jego skóry. Nie mogła jednak sprecyzować tej okoliczności, gdyż widziała te woreczki przez chwilę, dlatego nie pamiętała jak taśma przywierała do skóry oraz jakiego kształtu były woreczki i nie miała na to czasu. Widziała po prostu paczki na nogach.

B.J. opisała również miejsce, w którym M.W.Z. miał przymocować do swoich nóg narkotyki. Podała, że toaleta znajdowała się w budynku stacji paliw CPN i składała się z dużego przedpokoju i kilku kabin. Stwierdziła, że miejsca w kabinie, do której weszła na prośbę oskarżonego było tyle, że „było ciasno”, miała drzwi przymknięte i od razu wyszła. W czasie, gdy M.W.Z. naklejał worki z narkotykami, ona sama znajdowała się przy umywalkach, zaś drzwi kabiny były zamknięte przez niego od środka i po raz pierwszy woreczki zobaczyła w momencie, gdy zawołał ją z łazienki do kabiny i zapytał, czy „to jest widoczne”. W tym czasie drzwi były przymknięte, zaś M.W.Z. był wówczas ubrany w kalesony, które podciągnął do góry i pokazywał jej narkotyki. Nadto miał za duże spodnie jeansowe, które zapinał i zakładał z utrudnieniem.

Natomiast po zdjęciu tych woreczków widziała w toalecie w L. nogi M.W.Z., które były całe odparzone, utworzyły się rany, ale nie pamiętała ich wyglądu, gdyż się nie przyglądała naskórkowi, nie wiedziała też, czy zostały blizny po odparzeniach. Określiła ich wygląd na skórze jako ślady, tj. zasinienia-zaczerwienienia z podbiegnięciami krwawymi, „coś jakby krew”, ale nie widziała, aby coś leciało. Podała, że z tego powodu  przez całą drogę powrotną narzekał on, że go boli i że jest mu niewygodnie. Szczególnie na udach było wszystko spuchnięte. Z kolei, ślady po plastrach były inne – jaśniejsze z takimi zmianami krwistymi. Oprócz tego skóra była zmarznięta, bo była zimna.

Dodała, że w trakcie kontroli samochodu i bagażu przez niemiecką służbę graniczną była sama przez cały czas przy kontrolerach w drugim aucie, gdzie spisywano protokół, dlatego też nie widziała co wówczas się działo przy samochodzie z M.W.Z..

Odnosząc się ponownie do wskazanej przez siebie ilości narkotyków, oświadczyła tym razem, że została ona sugerowana jej przez Policjantów, a dodatkowo ilość 3 kilogramów amfetaminy wynikała z logicznych przemyśleń i obserwacji paczek cukru, po tym jak przesłuchująca ją pani określiła ilość paczek narkotyków. Torebki były płaskie, nie takiej wielkości jak cukier, znacznie mniejsze i było ich więcej. Według niej woreczek miał szerokość mniej więcej około 10 centymetrów, wysokość 15 centymetrów i grubość około 1 – 2 centymetrów, lub więcej. Nie była w stanie przy tym stwierdzić, ile ważył jeden woreczek. Przyjęła jedynie, że były to 3 kilogramy, tzn. tyle ile powinno być na podstawie tego jak to było przyklejone i porozmieszczane, ale. „nie wiedziała ile to ważyło, ile to było i ile on tego miał”. Nie widziała też zawartości torebeczek. Z relacji M.W.Z. dowiedziała się, że była to amfetamina, aczkolwiek nie powiedział on jej, jaka to była ilość. Nie liczyła tych paczuszek na jego nogach w toalecie. Stąd też jej zdaniem zaistniała rozbieżność co do ilości podawanych przez nią woreczków, gdyż to był tylko moment jak rzuciła okiem. Poza tym była zdenerwowana całą sytuacją. Wskazała liczbę na podstawie tego, że M.W.Z. miał niemal całe nogi oklejone. Woreczki były mniej więcej jeden przy drugim, zaczynały się na wysokości uda i podudzia przy pachwinie, sięgały dookoła uda, a drugi rząd na podudziach, były one w rzędach. Na łydkach też był jeden rząd. Obie nogi były tak oklejone w taki sam sposób. Końcowo stwierdziła, że za każdym razem jak wyjaśniała, to nie wiedziała ile było woreczków.

M.W.Z. słuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.

Składając po raz pierwszy wyjaśnienia w dniu 9 czerwca 2008 r., po przedstawieniu mu zarzutu objętego aktem oskarżenia w niniejszej sprawie wyjaśnił, że nigdy nie woził żadnych narkotyków, amfetaminy do W.B. Przyznał, ze wspólnie z B.J. oraz innymi, nieznanymi mu osobami pojechał do A. busem, przewożąc papierosy, które następnie zostały podczas kontroli dokonanej po stronie niemieckiej zatrzymane. Dodał, że „dogadał” się z B.J., aby ta w razie kontroli wzięła winę na siebie, co też uczyniła, aczkolwiek nie obiecywał jej, że zapłaci za otrzymany przez nią mandat, który wystawili niemieccy kontrolerzy. Jedyne co zrobił, to zobowiązał się do zapłacenia jej 100 funtów brytyjskich tytułem zwrotu kosztów podróży. Przyznał jednocześnie, że podczas podróży były postoje, ale nie przyklejał sobie w ich trakcie narkotyki do nóg, gdyż nie wytrzymałby 27-godzinnej podróży z narkotykami na swoim ciele.      

Słuchany ponownie w dniu 23 czerwca 2008 r. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Przesłuchiwany w dniu 7 maja 2009 r. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia, w których przyznał, że miał miejsce wyjazd busem do L. z papierosami. W proceder przemytu  wciągnął go M.C., którego szwagrem był A.K. Zaprzeczył, aby kazał wjechać kierowcy busa na parking w W., gdyż nie zna poza dworcem centralnym i M. tego miasta. Podał też, że zatrzymywali się, aby coś zjeść oraz zrobić zakupy i dopiero po przekroczeniu granicy zepsuł się samochód. Wyjaśnił, iż nie wiedział dokładnie jak wyglądało zatrzymanie busa do kontroli, gdyż spał, aczkolwiek był pewny, że policjant chciał przeszukać ich bagaże, pytając wcześniej czy coś przewozili – papierosy, narkotyki, broń i po dokonaniu przeszukania znalazł walizkę B.J, która zgodnie z umową wzięła winę na siebie przyznając się do posiadania torby i znajdujących się w niej papierosów. Po czym zabrali ją do innego samochodu i przystąpili do przeszukania osób. Podał, że został, podobnie jak współpasażer podróży D.C., przeszukany – „obmacany po ciele”. W związku z czym, jego zdaniem, „nawet gdyby miał przyklejone do nóg papierosy to by je znaleźli”, ale „miałby odparzenia na nogach po takim czymś”, których nie było. Stanowczo też zaprzeczył, jakoby był z B.J. w toalecie w celu pokazania jej nałożonych na swoje ciało narkotyków, nie uznając to za racjonalny powód takiej decyzji. Zaprzeczył również, aby kiedykolwiek przekazywał jakieś narkotyki C., który też nigdy nie prosił go ich przywiezienie. W dalszej części swoich wyjaśnień M.W.Z. wskazał powód bezpodstawnych pomówień jego osoby przez B.J. Jego zdaniem postawa oskarżonej wynikała z faktu opowiedzenia jej po opuszczeniu zakładu karnego o „sytuacji, tj. za co siedział”, a dokładnie o zarzutach postawionych mu przez prokuratora, które wykorzystała przeciwko niemu fałszywie go pomawiając o coś czego nie zrobił. Dodatkowo B.J. celowo go „oczerniła”, aby  „wstawić go na długie lata do więzienia, aby nikt nie miał nad nią żadnej władzy, żeby nie miał on dziecka i aby mogła ona zażywać narkotyki”. Co więcej, w jego przekonaniu, nie można – wbrew jej twierdzeniom  – w takich pakunkach o wymiarach 15 cm długości, 7 cm szerokości i 2 cm grubości zmieścić 3 kilogramów amfetaminy na nogach. Na zakończenie swoich wyjaśnień odniósł się do treści wyjaśnień złożonych przez B.J. twierdząc, że „cały czas ona kłamie” i nigdy na nią nie wpływał, ani też nie manipulował nią.    

  M.W.Z. słuchany dwukrotnie w trakcie postępowania sądowego w charakterze oskarżonego za każdym razem stanowczo i konsekwentnie nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Każdorazowo skorzystał z przysługującego mu prawa do odmowy składania wyjaśnień oraz podtrzymywał wcześniej złożone wyjaśnienia. W tej sytuacji na mocy stosownego przepisu Sąd zobligowany był do odczytywania jego wyjaśnień z postępowania przygotowawczego.

Wyjaśniając po raz pierwszy przed Sądem przyznał się jedynie do przewiezienia „trzy lub cztery razy papierosów”. Po odczytaniu przez Sąd wyjaśnień złożonych w postępowaniu przygotowawczym podał, że wyjechał z B.J. do L. w dniu 27 stycznia i podczas męczącej, kilkudziesięciogodzinnej trasy, zrobili zaplanowany przez kierowcę postój w zajeździe o nazwie „A.”, położonym kilka-kilkadziesiąt kilometrów przez Ś., aby zjeść posiłek i zrobić zakupy. Dalej wyjaśnił, że po przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej zepsuł się samochód, strasznie dymił, a że była to sobota, dzień wolny od pracy, pojawił się problem z naprawieniem busu. Opisał okoliczności jego naprawy i dalszej podróż. Między innymi wskazał, że kolejny postój był spowodowany kontrolą przeprowadzoną przez niemieckich funkcjonariuszy policji, którzy przeszukali pojazd oraz znajdujące się w nim bagaże i w wyniku czego znaleziono w tym należącym do B.J. papierosy w dużej ilości, po czym zabrali ją do innego samochodu. Wyjaśnił przy tym, że zgodził się zabrać ze sobą w podróż do L. B.J. z kilku powodów, tj. dla tzw. „świętego spokoju” ze względu na to, że była o niego zazdrosna, ale głównie w tym celu, aby w razie kontroli i znalezienia niedozwolonej ilości papierosów wzięła ona całą winę na siebie przyznając się do ich posiadania w zamian za kwotę 100 funtów, co też zgodnie z umową uczyniła. Wprawdzie B.J. oczekiwała za to wyższej zapłaty, tzn. 400 funtów, wliczając w tą kwotę mandatu w wysokości 1000 euro, to zabrała mu jednocześnie i następnie sprzedała złoty łańcuszek z przywieszką, którego zwrotu się nie domagał, uznając to jako sposób na ich rozliczenie. Wyjaśnił, że podobnie, jak C., został powierzchownie przeszukany przez N. rękoma, po całym ciele i dodatkowo musiał rozpiąć kurtkę. Nadto przyznał, że wyjeżdżał do A. 3-4 razy. Stanowczo jednak zaprzeczył, aby kiedykolwiek „woził, przewoził i przemycał z J. narkotyki”, jak również nie mówił jej o narkotykach. Dodał, że B.J. usilnie stara się pozbawić go praw do ich wspólnego dziecka. Natomiast zakładając jej sprawę o ograniczenie praw rodzicielskich kierował się dobrem swojego dziecka, które cierpi, a nie dlatego, że jest złośliwy. Poza tym, „mają” z B.J. cztery sprawy sądowe.   

Słuchany ponownie przed Sądem w charakterze oskarżonego stanowczo zaprzeczył, aby przemycał gdziekolwiek narkotyki za granicę.

W uzupełnieniu odczytanych ponownie wyjaśnień M.W.Z. podał, że obiecał dać B.J. kwotę 100 funtów, jako zapłatę za wyjazd „do L. z tymi papierosami”. Wyjaśnił, iż nie było jego zamiarem uchylanie się od zapłaty mandatu, który otrzymała B.J. i tylko „strata papierosów, pieniędzy” i brak środków finansowych na powrót z L. sprawiły, iż ostatecznie nie zapłacił tego mandatu. Nadto wyjaśnił, iż nie pamięta jakiego rodzaju ubranie miał na sobie w czasie podróży busem do L.. Wydawało mu się, wbrew wcześniejszym twierdzeniom, że założył wówczas wąskie, wygodne, o klasycznym kroju spodnie jeansowe lub dresy. Całkowicie zanegował przy tym założenie kalesonów, gdyż było w samochodzie gorąco, a tego typu bieliznę zwykł on zakładać jedynie jak „szedł z dziećmi na górki, sanki, czy narty”. 

Sąd zważył, co następuje:

Wyjaśnienia oskarżonej B.J. odnośnie czynów zarzucanych w sprawie zasługują na danie im wiary jedynie w niewielkiej części dotyczącej faktu wyjazdu wspólnie z M.W.Z. do W.B., czasookresu trwania tej podróży, jak również zaistnienia w jej trakcie kontroli dokonanej przez niemieckich funkcjonariuszy służby celnej, bowiem tym okolicznościom jako takim oskarżona zaprzeczyć nie mogła, gdyż znalazły one potwierdzenie w materiale dowodowym zgromadzonym w aktach niniejszej sprawy. Natomiast pozostałym wyjaśnieniom oskarżonej odnośnie faktu uczestniczenia M.W.Z. w obrocie znacznej ilości substancji psychotropowej poprzez dokonanie wewnątrzwspólnotowej dostawy z terenu Rzeczypospolitej Polskiej na terytorium W.B. substancji psychotropowej w postaci amfetaminy o wadze około 3 kg i swojej roli, jaką odegrała w popełnieniu przez niego zarzucanego mu czynu, Sąd odmówił nadania waloru wiarygodności, gdyż nie znalazły poparcia w pozostałym materiale dowodowym, a w szczególności w zgodnych w tym zakresie zeznaniach świadków A.P., R.W. i S.S., jak również w opinii A.W. biegłego sądowego z zakresu dermatologii – alergologii i chorób zawodowych skóry oraz w przebiegu eksperymentu procesowego.

W zakwestionowanym przez Sąd zakresie stanowią one wyraz jakże nieudolnej, wręcz momentami naiwnej chęci obciążenia oskarżonego M.W.Z. odpowiedzialnością za coś, czego ten ostatni nie zrobił, nawet za cenę poniesienia przez samą siebie z tego tytułu negatywnych konsekwencji prawnych, motywowaną niskimi uczuciami zemsty, wzięcia rewanżu za rozpad łączącego ich związku i dążeniem do doprowadzenia w ten sposób do osadzenia M.W.Z. w zakładzie karnym. 

Podkreślić należy, iż drugi z oskarżonych – M.W.Z. konsekwentnie i stanowczo w toku całego postępowania, tak przygotowawczego, jak również sądowego nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Złożył przy tym logiczne, spójne, nacechowane rozwagą wyjaśnienia, które korelują z pozostałymi dowodami, o czym będzie mowa poniżej. Co więcej, za każdym razem podawał racjonalne powody swoich twierdzeń, zasłaniając się tylko w niewielkiej ich części niepamięcią. Przy czym ta „niepamięć” dotyczy jego wyjaśnień składanych przed Sądem orzekającym, co należy potraktować za naturalną reakcję, jeśli się zważy na znaczny upływ czasu od chwili wyjazdu do W.B. stanowiącego przedmiot zarzutu do momentu przesłuchań w postępowaniu sądowym. Z tych też względów, Sąd uznał je za wiarygodne.

W tym miejscu – uwzględniwszy tylko powyższe – nasuwa się już stwierdzenie, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy można podzielić w sposób wyraźny na dwie przeciwstawne sobie części. Pierwsza, ściśle związana z wyjaśnieniami  M.W.Z. negującego popełnienie zarzucanego mu czynu i wspierającymi je pozostałymi dowodami oraz druga w postaci obciążających ww. oskarżonego wyjaśnień B.J. pozostających w całkowitej do nich opozycji  oraz w odosobnieniu wobec pozostałego całego materiału dowodowego.

Zadaniem Sądu było więc ustalenie w drodze wnikliwej i wszechstronnej analizy obu wersji, która z nich jest prawdziwa, aby dokonać właściwej oceny prawnej omawianego zdarzenia i ustalenia prawdy materialnej.

Bezsporny w sprawie był fakt wyjazdu w dniu 27 stycznia 2007 r. przez M.W.Z. oraz B.J. do W.B. i posiadania przez tą ostatnią w jego trakcie kartonów papierosów bez znaków skarbowych akcyzy, jak również dokonania w związku z tym, po przekroczeniu granicy polsko – niemieckiej przez przejście graniczne w Ś., w dniu 28 stycznia 2007 r. na terenie Republiki Federalnej Niemiec przez urzędników Niemieckiego Urzędu Celnego kontroli celnej, w następstwie której B.J. została ukarana mandatem.

Oskarżeni M.W.Z. i B.J. w swoich wyjaśnieniach nie negują powyższych zdarzeń, tak więc ich wyjaśnienia w tej części zasługują na wiarę.

Powyższe okoliczności znalazły również potwierdzenie w zeznaniach świadka A.P., który jako właściciel firmy transportowej zajmującej się przewozem towarów i osób zeznał, że wielokrotnie jeździł busem do L., w tym także w  2007 roku. Wprawdzie  po okazaniu mu  zdjęcia M.W.Z. nie kojarzył on sobie tego oskarżonego i nic mu nie mówiła osoba B.J., jako jego pasażerów, to jednak nie wykluczył ich uczestnictwa w tej podróży. Przyznał również, że w trakcie jednego z tych wyjazdów w trakcie którego miał awarię swego pojazdu na autostradzie pomiędzy granicą niemiecką, a holenderską, miała miejsce 3-godzinna kontrola samochodu dokonana przez niemieckich celników z ZOLL pod kątem przewozu nielegalnych rzeczy. W jej następstwie u przewożonej przez niego pasażerki funkcjonariusze znaleźli około 20-30 kartonów papierosów, za które otrzymała ona mandat w wysokości po 35 euro za karton. Opisał przebieg tej kontroli. Zeznał, że funkcjonariusze służby celnej kazali wszystkim wyjść z samochodu i sprawdzali wszystkie paczki, jak również każdą osobę oddzielnie – czy nie mieli na sobie papierosów, kazali rozpiąć kurtkę i oklepywali górną część ich ciała, aczkolwiek nie brali na kontrolę osobistą. A.P. podał także przy tym zwyczajowy przebieg tego rodzaju  kontroli z jego udziałem. Zeznał, że nie przypomina sobie, aby któryś z jego klientów poprosił go o zajechanie do W. pod wskazany adres i zaczekanie tam,  aczkolwiek nie wykluczył takiej możliwości, gdyż na początku jego wyjazdów faktycznie jeździł przez W. i wówczas na prośbę pasażerów zatrzymywał się na stacji benzynowej CPN w celu skorzystania z toalety.

W ocenie Sądu  zeznania wyżej wskazanego świadka, jako logiczne i jasne zasługują na danie im wiary. Znajdują one potwierdzenie nie tylko w procesowych oświadczeniach obu oskarżonych, ale też w zeznaniach pozostałych świadków będących funkcjonariuszami niemieckiej służby celnej. Ich wiarygodności nie osłabia przy tym brak całkowitej pewności, co do uczestniczenia oskarżonego M.W.Z. i B.J. w dniu 27 stycznia 2007 r. w wyjeździe do W.B. i tłumaczenie tego dużą ilością przewiezionych dotychczas osób, albowiem jest to ze wszech miar naturalna reakcja, nawet w sytuacji kilkukrotnych podróży obu oskarżonych, tym bardziej, że świadek nie pozostawał z nimi w relacji koleżeńskiej, czy przyjacielskiej. Zeznania A.P., bez wątpienia prawdziwe, potwierdzają okoliczności podawane przez kolejnych świadków, o czym mowa poniżej.

Przesłuchani w drodze pomocy prawnej funkcjonariusze Niemieckiego Urzędu Celnego „ZOLL” w M. w osobach R.W. i S.S. zgodnie zeznali, że z uwagi na znaczny upływ czasu nie pamiętają szczegółów związanych z przeprowadzoną kontrolą. Podali jedynie, że w dniu 28 stycznia 2007 r. na terenie Republiki Federalnej Niemiec zatrzymali do kontroli celnej  pojazd i po jej dokonaniu ujawnili w bagażu należącym do B.J. 6000 sztuk papierosów marki M., za co wystawili jej mandat w łącznej kwocie 1000 euro. Każdy z wyżej wskazanych świadków opisał również przebieg rutynowych kontroli celnych. Z  tych relacji  wynika, że w ich trakcie zwykle kontroluje się najpierw paszporty pasażerów, pyta się, czy któryś z nich posiada za dużo papierosów, aby w dalszej kolejności przystąpić do kontroli bagażu w samochodach osobowych i w przypadku odnalezienia przekroczonych ilości towaru ustala się ich właściciela. Następnie wszystkie osoby wysiadają z pojazdu, aby umożliwić kontrolę jego wnętrza. Zeznali przy tym, że jako celnicy posiadają oni także uprawnienia do przeszukania osób, które dokonuje się, jeżeli istnieją konkretne punkty „zaczepienia”, że dana osoba ukryła pod ubraniem, tj. wiezie na swoim ciele przedmioty, które stanowią zgodnie z niemieckim prawem podstawę przeszukania. S.S. dodał przy tym, że jak przeszukują osoby, to robią to gruntownie.

Zeznaniom powyższych funkcjonariuszy Niemieckiego Urzędu Celnego „ZOLL” należy w pełni dać wiarę albowiem nie są oni w żaden sposób zainteresowani wynikiem przedmiotowej sprawy, a zeznali jedynie na okoliczności zaobserwowane z racji przedsiębranych przez siebie w dniu zdarzenia czynności służbowych. Znajdują one przy tym potwierdzenie w kopiach niemieckich dokumentów z tłumaczeniami na język polski w postaci: sądowego nakazu karnego, wezwania do zapłaty i nakazu aresztowania, z których jednoznacznie wynika, że B.J. została ukarana grzywną w łącznej kwocie 1.000 euro za wwiezienie do N. wbrew przepisom ustawy 6000 sztuk papierosów bez ważnych niemieckich znaków skarbowych i nie zgłoszenia ich do opodatkowania. Powyższe potwierdza także informacja z Izby Celnej w R.. Wiarygodność ww. dokumentów nie budzi zaś najmniejszych zastrzeżeń.

Należy podkreślić, iż wersję podaną przez oskarżoną B.J., co do faktu popełnienia przez oskarżonego M.W.Z. zarzucanego mu czynu, jak również jej własnego udziału w jego dokonaniu, który przybrał formę pomocnictwa, nie uwiarygodnił jakikolwiek inny dowód zgromadzony w aktach niniejszej sprawy.

Dowodem takim, zaprzeczającym sprawstwu oskarżonego M.W.Z. są między innymi pisemna i ustne uzupełniające opinie biegłego sądowego z zakresu  dermatologii-alergologii i chorób zawodowych skóry A.W., który  po przeprowadzeniu wnikliwego wywiadu, badania przedmiotowego w trakcie oględzin, analizy treści akt sprawy, w tym kserokopii dokumentacji lekarskiej oraz empirii klinicznej nie stwierdził na obu nogach wyżej wskazanego oskarżonego żadnych zmian skórnych (śladów, znamion lub blizn) ani objawów mogących mieć związek przyczynowy z opisanym w zarzucie faktem, tj. wskazujących, że w przeszłości, w styczniu 2007 roku w czasie podróży do W.B. mógł on doznać na kończynach obrażeń skóry, który opisała w swoich wyjaśnieniach oskarżona B.J.

Biegły wskazał również szczegółowo rodzaje obrażeń ciała, które mogłyby teoretycznie  powstać u oskarżonego, przy przyjęciu za wiarygodne wyjaśnienia oskarżonej B.J. co do daty, czasu, miejsca i sposobu w jakim M.W.Z. miał mieć przymocowane na obu nogach foliowe woreczki z zawartością narkotyków. Zaopiniował, że mogły z tego powodu powstać zmiany pod postacią zapalenia skóry obu kończyn dolnych w miejscu przylegania do nich woreczków foliowych i taśm klejących, objawiające się obecnością stanu zapalnego z współistniejącymi dolegliwościami świądowymi, odparzenia, odleżyny z obecnością pęcherzy, nadżerek, owrzodzeń, zmiany niedokrwienne w postaci zblednięcia powłok lub zasinienia skóry kończyn dolnych w miejscu ucisku, obrzęku poniżej ucisku, silnego bólu, odrętwienia i braku czucia, objawy niedokrwienne kończyn powodujące w następstwie zmiany zastoinowo-zanikowe skóry podudzi cechujące się stwardnieniem skóry, zmianą zabarwienia, ścieńczeniem naskórka, obecnością blizn ewentualnie występujących powikłań pod postacią zapaleń lub zakrzepów naczyń kończyn dolnych. Co więcej, biegły lekarz podał, że możliwe powikłania powstałe na skutek kilkudziesięciogodzinnego ucisku na skórę podudzi przez podane w aktach sprawy woreczki z narkotykami, zależnie od stopnia i siły ucisku, mogły utrzymywać się przez okres kilku dni, kilku tygodni, kilka lat a nawet spowodować trwałe inwalidztwo. Natomiast zmiany nasilone wymagałyby wówczas specjalistycznego leczenia.

Treść powyższej opinii pisemnej biegły sądowy potwierdził w całości składając na rozprawie sądowej w dniu 23 listopada 2011 r. ustną opinię uzupełniającą. Zaopiniował wówczas dodatkowo, że w oparciu o aktualne piśmiennictwo, tj. zestaw publikacji ekspertów ds. badania powikłań po plastikach i klejach (bo w tym przypadku wchodzą w grę plastiki i kleje), znalazł informację ekspertów międzynarodowej grupy badającej powikłania po środkach i substancjach zawierających serię antygenów wchodzących w skład plastików i klejów. Są to różnego rodzaju żywice, środki konserwujące, w tym również tzw. przyspieszacze używane w przemyśle gumowym i plastikowym. Biegły je szczegółowo opisał. Według niego  mogą one dawać objawy zwykle na skórze, ale nie tylko na skórze, a także w innych narządach. Są to tzw. reakcje krzyżowe. To narażenie się na kontakt z tymi substancjami, które występują w plastiku lub w klejach dającymi reakcje krzyżowe może powodować na różnorodne zmiany w skórze, które opiniujący wyczerpująco wyszczególnił.  Przy czym część z nich neutralizuje działanie leków przeciwhistaminowych, czyli odczulających, a więc gdyby nawet chory kiedyś miał kontakt z tymi substancjami alergennymi, a potem otrzymywał środki odczulające, to niemożliwe byłoby całkowite wyeliminowane objawów podmiotowych, takich jak: łzawienie, duszności, kataru, które można by było stwierdzić, a których nie zauważył biegły lekarz u oskarżonego. Uwzględniając powyższe, biegły podał, że takich objawów u oskarżonego w trakcie badania nie stwierdził, zaś obserwując M.W.Z. pod tym kątem na sali sądowej stwierdził, że nie posiada on takich objawów. Zdaniem biegłego, po tak długim  okresie kontaktu oskarżonego M.W.Z. z plastikiem lub klejami bez udzielania pomocy dla chorego, bo nie ma dokumentacji, żeby oskarżony chodził do lekarza, niemożliwym jest, aby w dacie badania nie było u niego jakichkolwiek objawów przedmiotach, czy podmiotowych u oskarżonego, które z pewnością jako lekarz z 40-letnim doświadczeniem zawodowym, w przypadku ich zaistnienia, zauważyłby i ocenił, czy skóra była wcześniej zmieniona, czy jest zdrowa, czy też nie.

Opiniujący podkreślił, iż w jego ocenie niemożliwym jest, aby w zaistniałej sytuacji doświadczony klinicysta nie mógł stwierdzić jakichkolwiek śladów uszkodzenia toksycznego czy alergicznego, powikłań uszkodzenia naskórka skóry właściwej lub naczyń krwionośnych. Wprawdzie  uszkodzenia te mogłyby się zregenerować, ale nie w sytuacji opisanej w aktach sprawy. Przy przyjęciu, że czas trwania przylegania substancji z serii plastików i klejów wynosił, co najmniej 20 godzin, w oparciu o piśmiennictwo i własne doświadczenie kliniczne biegły stwierdził, że taki minimalny porównywalny kontakt skóry z plastikiem, który skutkowałby powstaniem widocznych zmian na skórze po 3 latach wynosi 12 godzin. Reakcje krzyżowe występujące po latach od czasu pierwotnego kontaktu pacjenta z tak silnym antygenem występują prawie zawsze i najczęściej reakcje krzyżowe grupowe występują u osób, które często stykają się z rzeczami kolorowymi oraz od sił odpornościowych takich osób, ich układów genowych i kondycji fizycznej.

W swojej ustnej opinii biegły medyk uwzględnił okoliczność, że folia i taśma samoprzylepna nie była koloru żółtego, czarnego i niebieskiego, w przeciwnym razie, zmiany skórne byłyby jeszcze poważniejsze.

Z kolei, po wyjaśnieniach oskarżonego dotyczących korzystania z pomocy lekarza w styczniu 2007 r., po wyjeździe do W.B. w związku ze spuchnięciem jego jądra, biegły nie łączył tej dolegliwości z faktem kontaktu czynników alergenowych, czy toksycznych, gdyż nie było objawów w postaci świądu, czy pieczenia charakterystycznych dla zapalenia naskórka. Wskazał, iż sam obrzęk jąder bez zmian na skórze o niczym nie świadczy dla dermatologa i jest to raczej związane z jakąś infekcją.

Również po zapoznaniu się biegłego z okazaną mu na rozprawie w dniu 2 marca 2012 r. kserokopią  dokumentacji lekarskiej nadesłanej z NZOZ Przychodnia Rodzinna, ul. B. 2 w B. odnośnie oskarżonego M.W.Z. biegły w uzupełniającej ustnej opinii do uprzednio wydanej na piśmie stwierdził, że nie ma ona żadnego wpływu na treść wydanych przez niego w niniejszej sprawie opinii – pisemnej i ustnej. Leczenie oskarżonego polegało bowiem na skierowaniu go do urologa, a nie dermatologa. Według niego można wnioskować po objawach podanych przez oskarżonego – kichanie, bóle zatok i katar – że miał on jakąś infekcję. Nadto, z dokumentacji tej wynikało, że badanie dolegliwości oskarżonego odnośnie bólu jądra było przeprowadzone przedmiotowo i podmiotowo w postaci dokładnych oględzin, sprawdzeniu czy są zewnętrzne cechy zapalenia (stan zapalny i obrzęk) oraz wewnętrzne (bolesność przy dotyku), w trakcie którego pacjent musiał zdjąć spodnie.

Powyższe rozumowanie ww. biegłego Sąd orzekający podzielił w całości, bowiem  opinia pisemna  A.W. po jej ustnym uzupełnieniu na rozprawie, jest pełna i jasna. Brak w niej jakichkolwiek luk, czy sprzeczności. Wydana została z uwzględnieniem całokształtu zebranego w sprawie materiału dowodowego, przez osobę dysponującą niezbędną, szeroką wiedzą i wieloletnim doświadczeniem zawodowym, bezstronną w sprawie. Jest wyczerpująca, logiczna i przekonująca. Zawiera zarazem  ocenę wszystkich możliwych hipotetycznie wariantów opiniowanego  zdarzenia.  Stąd też  zdaniem Sądu zasługuje  w pełni  na uwzględnienie. Znajduje przy tym dodatkowo  potwierdzenie w  wyjaśnieniach M.W.Z., który podał, że podczas długiej podróży do W.B. miał założone na sobie "grube kalesony i wycieruchy" co spowodowało "przeparzenie", tym bardziej, że "chodził za potrzebą odsikać się, a że była temperatura minusowa i było zimno to pewnie kawałek wiatru wpadł mu do rozporka". Następstwem tego była jego jednorazowa wizyta u lekarza, w trakcie której towarzyszyła mu oskarżona B.J. z racji tego, że pozostając wówczas w związku emocjonalnym była ona zazdrosna i sprawdzała, czy nie było zdrady. 

 Ustaleń Sądu w zakresie braku podstaw do uznania za wiarygodne wyjaśnień oskarżonej B.J. w omówionym powyżej zakresie, nie podważa bynajmniej także przeprowadzony w toku postępowania sądowego eksperyment procesowy, którego wnioski również nie dały podstaw do przyjęcia sprawstwa obojga oskarżonych w zakresie zarzucanych im czynów.

Eksperyment procesowy miał polegać na przymocowaniu za pomocą taśmy samoklejącej do obu nóg – ud, podudzi i łydek oskarżonego M.W.Z. woreczków napełnionych cukrem pudrem w łącznej ilości 3 kilogramów, w sposób, w jaki opisała to oskarżona B.J. Ostatecznie przymocowano za pomocą taśmy samoklejącej do obu nóg – ud oskarżonego M.W.Z. jedynie 12 woreczków (a nie jak podawała B.J. maksymalnie 15 woreczków w łącznej ilości 1634,01 gramów) napełnionych cukrem pudrem w łącznej ilości 1309,04 gramów. Przed przystąpieniem do przeprowadzenia eksperymentu procesowego biorący w nim udział  technik specjalista kryminalistyki aspirant W.K. z KMP w B. dokonał pomiaru woreczków foliowych z zapięciem strunowym (długość, szerokość, waga), po czym napełnił je cukrem pudrem, tak aby ich grubość – zgodnie z wyjaśnieniami oskarżonej B.J. – wynosiła pomiędzy 1, a 2 cm i ponownie dokonał pomiaru, tym razem ich grubości. Następnie, po wyrażeniu zgody przez oskarżonego M.W.Z., technik specjalista kryminalistyki, nałożył taśmę samoklejącą na 12 sztuk woreczków wypełnionych cukrem pudrem i okleił nimi obie nogi oskarżonego po 6 sztuk na każde z ud. Jednakże zaniechał oklejenia pozostałych 3 woreczków, z uwagi na fakt, iż po założeniu woreczków na jego uda widoczne były problemy z utrzymaniem się ich na nogach bez klejenia taśmą samoklejącą bezpośrednio do skóry nóg oskarżonego – woreczki te po zamontowaniu bliżej pachwin zsuwały się one w dół i koniecznym było ich przytrzymywanie, co nie pozwalało na w pełni należyte odzwierciedlenie ich umiejscowienia przed nałożeniem kalesonów. Dodatkowo odstąpiono od klejenia woreczków taśmą samoklejącą bezpośrednio do skóry nóg, gdyż mogłoby to spowodować uszkodzenie ciała (owłosienia nóg) u oskarżonego. Po czym M.W.Z. nałożył na naklejone 12 woreczków kalesony oraz spodnie jeansowe i poruszał się, aby umożliwić technikowi specjaliście wykonanie fotografii – w pozycji stojącej, przodem, tyłem i bokiem oraz na siedząco.      

W ocenie Sądu opinie biegłego lekarza z zakresu dermatologii-alergologii i chorób zawodowych skóry w powiązaniu z przeprowadzonym eksperymentem procesowym jednoznacznie dowodzą braku sprawstwa oskarżonego M.W.Z. w zakresie zarzucanego mu aktem oskarżenia czynu.

Trudno bowiem sobie wyobrazić, aby wygląd oskarżonego z przymocowanymi do jego obu nóg-ud woreczkami wypełnionymi narkotykami nie wzbudził chociażby najmniejszych podejrzeń u niemieckich urzędników celnych, którzy przeprowadzili kontrolę pojazdu i znajdujących się w nim bagażów, którym podróżowali oboje oskarżeni. Co więcej, nawet bez przeprowadzania przez wyżej wskazanych funkcjonariuszy dodatkowej kontroli osobistej w postaci „obmacania ciała” oskarżonego, wygląd dolnej części jego ciała, tj. nóg-ud z pewnością zwróciłby uwagę tych celników, którzy z racji wykonywanego zawodu, zwykli zauważać wszelkie odmienności, nieprawidłowości w wyglądzie i nietypowe zachowania osób kontrolowanych. Jest to tym  bardziej prawdopodobne w sytuacji, gdy w kontrolowanym pojeździe ujawnili oni przemyt znacznej ilości papierosów, co samo w sobie musiało wzbudzić w nich wzmożoną czujność.          

Powyższego przekonania nie jest w stanie również zmienić fakt, o zaprotokołowanie którego wniósł po przeprowadzeniu eksperymentu procesowego obrońca oskarżonej B.J., że oskarżony M.W.Z. po zamocowaniu woreczków z cukrem pudrem na jego nogach nie miał problemów z poruszaniem się i siadaniem. Dowodzi on jedynie, że przez krótką zaledwie chwilę oskarżony był w stanie wykonywać czynności w postaci stania, obracania się w pozycji stojącej – przodem, tyłem i bokiem oraz siadania.

Nie sposób też przyjąć, kierując się wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego, aby poprzyklejane woreczki foliowe z narkotykami, bezpośrednio na skórę oskarżonego, w znacznej ilości podanej przez oskarżoną B.J., mające kontakt ze jego skórą w trakcie długiej, ponad dwudziestogodzinnej i męczącej podróży do W.B., nie pozostawiły widocznego śladu w postaci wszelkiego rodzaju zmian skórnych, bądź krzyżowych, na które szczegółowo wskazał biegły lekarz z zakresu dermatologii-alergologii i chorób zawodowych skóry w swoich opiniach. Brak tych „śladów” w zdrowiu M.W.Z. stanowi kolejny dowód jego niewinności. 

Oceny tej nie zmienia fakt, że zdaniem Sądu możliwym było umieszczenie na obu nogach M.W.Z. wszystkich 15 przygotowanych uprzednio woreczków z cukrem pudrem, gdyby wykorzystano jego łydki, od czego odstąpiono z przyczyn omówionych powyżej. Być może możliwym byłoby także zamocowanie tam jeszcze kilku dodatkowych woreczków, ale tylko i wyłącznie w sytuacji klejenia ich taśmą samoprzylepną bezpośrednio do skóry nóg i to dodatkowo w taki sposób, aby zapobiec ich przemieszczaniu, a więc możliwie ciasno owijając je taśmą, co w realiach przedmiotowej sprawy niewątpliwie potęgowałoby możliwość wystąpienia negatywnych skutków dla zdrowia M.W.Z., o których opiniował powołany  biegły.   

Sąd dostrzega, że w tym eksperymencie procesowym nie brała udziału B.J. Tym niemniej fakt ten nie mógł stanowić wystarczającej przeszkody do zaniechania jego przeprowadzenia. Po pierwsze wśród  rozbieżnych wyjaśnień tej oskarżonej  były i takie, w których podawała ona, że w ogóle nie widziała samego mocowania woreczków z amfetaminą. Po drugie oczywistym jest, że  wielkość tych woreczków określała w przybliżeniu, gdyż ich uprzednio nie mierzyła. Pamiętać przy tym należy, iż w każdej chwili mogła ona także skorzystać z prawa odmowy składania wyjaśnień. Stąd w sytuacji, gdy oskarżona ewidentnie nie chciała  brać dalej udziału w rozprawie głównej należało czynność tą przeprowadzić pod jej nieobecność.

Wobec wiarygodnych dowodów omówionych powyżej podważających w sposób jednoznaczny prawdomówność oskarżonej B.J., jej wyjaśnienia w zakresie sprzecznym z nimi,  nie mogły się ostać, jako zasługujące na danie im wiary.

Dokonana przez Sąd analiza i ocena wszystkich zebranych w sprawie dowodów, ze szczególnym uwzględnieniem wyjaśnień B.J. prowadzi bowiem wprost do jedynego możliwego  wniosku, że zarówno ta oskarżona, jak też  W.M.Z. nie popełnili zarzucanych im aktem oskarżenia czynów.

Wprawdzie zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i podczas przewodu sądowego B.J. konsekwentnie przyznawała się do popełnienia zarzuconego jej czynu i pomawiała współoskarżonego, to jednak tym jej wyjaśnieniom w zakresie omówionym powyżej, nie można dać wiary. Podnoszone przez oskarżoną argumenty stanowią w ocenie Sądu jej nieudolną linię ataku, skonstruowaną na użytek niniejszego procesu, w celu tylko i wyłącznie obciążenia odpowiedzialnością karną M.W.Z. i to nawet za cenę poniesienia własnej odpowiedzialności karnej. Z tego też powodu  bynajmniej  nie pozbawiają one waloru wiarygodności wyjaśnień oskarżonego i zeznań wszystkich słuchanych w sprawie świadków, a także opinii biegłego.

Nie można dać wiary twierdzeniom B.J. o rzekomym braku aktualnie z jej strony jakichkolwiek emocji wobec współoskarżonego. Zdaniem Sądu jest dokładnie odmiennie. W realiach przedmiotowej sprawy nie można mówić o żadnym chłodzie emocjonalnym pomiędzy oskarżonymi. Wprost przeciwnie pozostają oni w ostrym konflikcie. Świadczą o tym nie tylko ich wypowiedzi na sali rozpraw, ale także inne toczące się z ich udziałem postępowania sądowe. Doświadczenie życiowe wskazuje zaś, że w takich sytuacjach, osoby czujące się pokrzywdzonymi przez dotychczasowych partnerów (za taką uważa się sama B.J.), gotowe są do podejmowania różnorodnych zachowań, tylko po to, żeby zemścić się za rozpad  związku, „zranienie” ich uczuć. Stąd też uzasadnionym jest przyjęcie, że oskarżona pod wpływem negatywnych emocji do M.W.Z., z zazdrości, żalu, chęci zemsty – wbrew własnej wiedzy – złożyła umyślnie i celowo obciążające tego ostatniego wyjaśnienia i to  nawet za cenę poniesienia przez siebie odpowiedzialności karnej. Należy też zauważyć, że  B.J. miała kilka powodów, aby bezpodstawnie obciążać współoskarżonego o to, czego ten nie zrobił. Należy bowiem pamiętać, iż oboje oni pozostawali w nieformalnym związku, tj. konkubinacie, z którego posiadają małoletnie dziecko. Burzliwy przebieg ich relacji, potęgowany zarazem negatywnymi cechami charakteru obojga oskarżonych oraz ilością zakończonych, czy też będących w toku postępowań sądowych (…) niewątpliwie stał się głównym powodem kierowania przez B.J. pod adresem M.W.Z. zarzutu objętego aktem oskarżenia. 

Analizując wszystkie wyeksponowane wyżej sytuacje konfliktowe pomiędzy oskarżonymi, przy uwzględnieniu pozostałych dowodów i nawiązując do sytuacji procesowej w jakiej znaleźli się byli konkubenci w niniejszym postępowaniu, charakter ich stosunków dawał w ocenie Sądu podstawę do uznania, że działanie oskarżonej zmierzające do przypisywania oskarżonemu popełnienia zarzucanego mu czynu było pozbawione jakiejkolwiek podstawy i nie miało faktycznego odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Oceniając wartość  dowodową wyjaśnień  B.J. należy przede wszystkim stwierdzić, że nie była ona nie tylko szczera w swoich wypowiedziach, ale nade wszystko brak było w jej wyjaśnieniach  konsekwencji i jednolitości, gdyż niejednokrotnie są one wzajemnie rozbieżne i sprzeczne. Co ważne te niekonsekwencje i sprzeczności w narracji dotyczyły jakże istotnych z punktu widzenia ustalenia sprawstwa obojga oskarżonych elementów składowych zarzuconych im czynów w postaci daty ich popełnienia, ilości rzekomo przewiezionych poza granicę Polski narkotyków, czy też szczegółów wydarzeń mających miejsce w toalecie stacji benzynowej CPN, a dotyczących procesu mocowania przez M.W.Z. do swoich nóg foliowych woreczków z amfetaminą, ich ilości i rozmieszczenia. Co istotne, to właśnie sama oskarżona – pytana o powody zaistniałych rozbieżności w jej wyjaśnieniach – finalnie stwierdziła, że odnośnie wskazywania przez siebie za każdym razem odmiennie  ilości woreczków foliowych z amfetaminą, które przymocował do swoich nóg oskarżony, nie widziała dokładnej ich ilości i co znamienne, nie podała przy tym jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenia swoich odmiennych na ten temat uprzednich twierdzeń.

Obrazując modyfikację wyjaśnień złożonych przez B.J. w toku całego postępowania, tak przygotowawczego, jak też sądowego wskazać należy na powody, które przytaczała ona jako uzasadnienie zaistniałych w jej wyjaśnieniach rozbieżności i sprzeczności. Twierdzenia oskarżonej zmierzające do wykazania, że były one wynikiem z jednej strony niepamięci spowodowanej znacznym upływem czasu od daty wyjazdu do L. w miesiącu styczniu 2007 roku do momentu ich składania, z drugiej strony zaburzeniami w prawidłowym zapamiętywaniu na skutek przyjmowania lekarstw, czy też sugestiami ze strony przesłuchujących ją osób, nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, jeśli się zważy, że to sama oskarżona w toku składanych przez siebie wyjaśnień podała, iż w okresie poprzedzającym przedmiotowy wyjazd do W.B., jak również w jego trakcie, nie przyjmowała żadnych lekarstw.

O ile niepamięć wywołana upływem stosunkowo znacznego okresu czasu można uznać za argument świadczący o szczerości w wypowiedziach oskarżonej na etapie postępowania sądowego, to nie do przyjęcia jest sytuacja jaka zaistniała w niniejszej sprawie, a mianowicie brak jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenia przez oskarżoną zmian w jej wyjaśnieniach dotyczących jakże istotnych zdarzeń odnoszących się do zarzucanych obu oskarżonym czynów. Pamiętać przy tym należy, iż pierwsze wyjaśnienia na temat przedmiotowych wydarzeń B.J. złożyła nie po upływie od nich kilku lat, a niespełna 10 miesięcy w dniu 26 listopada 2007 roku. Wtedy zaś stanowczo podawała, że była razem z oskarżonym w łazience na stacji CPN, którą ten zamknął na klucz i widziała wówczas kilka  8-10 paczek z amfetaminą, a co więcej, że to sam M.W.Z. powiedział jej, że jest w nich 3 kilogramy amfetaminy. Skoro tak to oznacza to sytuację, w której oboje musieli znaleźć się w kabinie WC, a więc stosunkowo małym pomieszczeniu. Faktem powszechnie znanym jest bowiem, że w lokalach typu stacja CPN zablokowanie przez podróżnych wejścia do łazienek   możliwe jest tylko w tej części, która jest przeznaczona bezpośrednio do załatwiania potrzeb fizjologicznych, a więc stosunkowo małej. Oznacza to sytuację, w której na niewielkiej powierzchni M.W.Z. musiałby przyklejać sobie woreczki z amfetaminą. Niechybnie byłoby to jednak  znacznie utrudnione, a tym samym wydłużone w czasie. Pamiętać bowiem  należy o wyniku eksperymentu procesowego przeprowadzonego przed Sądem, kiedy czynność ta zajęła technikowi  specjaliście 13 minut. M.W.Z. nie korzystając z pomocy B.J. musiałby to wykonać w znacznie dłuższym okresie czasu, tym bardziej, że aby zapobiec zsuwaniu się woreczków z nóg (obserwowanemu w trakcie ww. eksperymentu) musiałby oklejać je o wiele bardziej dokładniej, niż technik. Pamiętać zaś należy, iż oskarżeni nie podróżowali samodzielnie i niewątpliwie okres ich pobytu na stacji benzynowej był limitowany przez kierowcę. Zablokowanie zaś na tak długi okres czasu dostępu do łazienki wiązało się też z ryzykiem ujawnienia ich obecności przez osoby postronne. Trudno sobie wyobrazić, aby oskarżony podjął takie ryzyko, mając na uwadze wartość rzekomo przewożonych narkotyków. Wprawdzie w swoich późniejszych wyjaśnieniach B.J. modyfikowała omawiane swoje pierwsze informacje na ten temat, to jednak nie sposób zauważyć, iż zmierzały on de facto w kierunku ich uprawdopodobnienia. Stopniowo  bowiem  je zmieniała, twierdząc, że nie była razem z oskarżonym w kabinie WC , a na jej zewnątrz, że nie widziała paczek z amfetaminą przed ich przyklejeniem do nóg i nałożeniem na nie kalesonów, czy wreszcie twierdząc, że ilość narkotyków określiła  sama  w odniesieniu do objętości kilograma cukru, a nie dowiedziała się o tym od oskarżonego.              

Należy zauważyć, że złożenie wyjaśnień obciążających współsprawcę przy kierowaniu się własnym interesem, nawet w postaci chęci wyrządzenia mu  w ten sposób oczywistej szkody, w żadnym razie nie może prowadzić od razu do przyjęcia z góry założenia, że taka relacja stanowi dowód niewiarygodny, czy też nieprzydatny. Należy jednak do takich wyjaśnień podejść z większą niż normalnie ostrożnością. Zgodnie z utrwalonym już orzecznictwem Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych pomówienie, czyli obciążanie w złożonych wyjaśnieniach innej osoby odpowiedzialnością za przestępstwo jest w ujęciu prawa karnego procesowego dowodem podlegającym swobodnej ocenie na równi z innymi dowodami (vide: wyrok Sądu Najwyższego z 12 stycznia 2006 r., sygn.  II KK 29/05). Nadto dowód z pomówienia może być dowodem winy o ile jest logiczny, stanowczy, konsekwentny, zgodny z logiką wypadków, nie jest wyrazem osobistego zainteresowania pomawiającego, wyrażającym się w przerzucaniu winy na inną osobę czy umniejszaniu swojego stopnia zawinienia (vide: wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 31 lipca 2008 r.,  sygn. II AKa 198/08). Tak natomiast w niniejszej sprawie na pewno nie było. B.J. składając wyjaśnienia, wprawdzie nie umniejszała swojej roli w przestępczym procederze. Wskazywała wręcz na swój istotny udział w kontrabandzie narkotykowej, to jednak jej twierdzenia obciążające M.W.Z. nie są na pewno  logiczne, stanowcze i konsekwentne.

W opozycji do powyższego, oceniając wiarygodność wyjaśnień oskarżonego M.W.Z. Sąd miał na uwadze, że przesłuchiwany wielokrotnie zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i na rozprawach sądowych, złożył konsekwentne, stanowcze, obiektywne i w pełni logiczne wyjaśnienia, w których w sposób jednoznaczny przedstawił swoje zachowanie oraz postawę współoskarżonej B.J. w stosunku do siebie, od momentu, w którym poznali się, wspólnie zamieszkali, żyli ze sobą, do czasu przedmiotowego wyjazdu do L. i później. 

W ocenie Sądu wyjaśnienia tego oskarżonego zasługują na obdarzenie ich przymiotem prawdziwości, bowiem M.W.Z. wyjaśniając zachował, w przeciwieństwie do współoskarżonej B.J., obiektywizm, zaś jego wypowiedzi na temat zarzucanego mu czynu pozytywnie weryfikują się z zeznaniami wszystkich przesłuchanych w niniejszej sprawie świadków i opinią biegłego z zakresu dermatologii-alergologii i chorób zawodowych skóry, którzy nie są przecież zainteresowani wynikiem przedmiotowej sprawy.

Ze względu na fakt, że w toku przewodu sądowego Sąd nabrał wątpliwości, co do stanu poczytalności B.J. w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu, została ona poddana jednorazowemu badaniu sądowo-psychiatrycznemu przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów.

Po przeprowadzonym badaniu biegli lekarze psychiatrzy  nie stwierdzili u oskarżonej istnienia choroby psychicznej, ani upośledzenia umysłowego. Stwierdzili natomiast cechy osobowości nieprawidłowej o cechach dyssocjalnej i chwiejnej emocjonalnie oraz uzależnienie od narkotyków w okresie abstynencji. Według biegłych lekarzy B.J. w czasie popełnienia zarzucanego jej czynu miała całkowicie zachowaną zdolność rozumienia jego znaczenia i kierowania swoim postępowaniem (warunki z art. 31 § 1 i 2 k.k. – nie zachodzą). Na uwadze należy mieć przy tym, że zdaniem opiniujących oskarżona jest osobą egocentryczną, nastawioną w kontaktach z innymi ludźmi na czerpanie korzyści, nawiązującą płytkie związki interpersonalne, nie korzystającą z dotychczasowych doświadczeń życiowych, obwiniającą innych ludzi o swoje niepowodzenia, o obniżonej tolerancji na stres, mogącą zachowywać się agresywnie i impulsywnie. Według biegłych B.J. ma zaburzony obraz samego siebie, własnych celów i wewnętrznych preferencji, problemy z kontrolą emocji, skłonność do wybuchów złości i czynów gwałtownych. Tym niemniej jest sprawna intelektualnie, zdolna do prawidłowej oceny różnych sytuacji życiowych i adekwatnego do nich zachowania, zna i rozumie normy społeczno-prawne, ale nie są one zasadniczym wyznacznikiem jej zachowania.

W  ocenie Sądu  wskazana powyżej opinia sądowo-psychiatryczna jest pełna i jasna, brak co do niej jakichkolwiek zastrzeżeń i jako taka zasługuje na uwzględnienie w całości.  Stanowi ona kolejny dowód przemawiający za zasadnością dokonanej przez Sąd oceny wyjaśnień  B.J.. Wynika z niego bowiem wprost, że cechy osobowościowe tej oskarżonej stwierdzone przez biegłych wskazują, że jest ona zdolna do podjęcia pod wpływem emocji działań niezgodnych z porządkiem prawnym, po to tylko, aby zrealizować swoje egoistyczne cele i to niezależnie od grożących jej samej negatywnych konsekwencji. Znane jej normy społeczno-prawne nie są bowiem dla niej zasadniczym wyznacznikiem jej zachowań. Tymczasem niewątpliwie składając po raz pierwszy w tej sprawie obciążające M.W.Z. wyjaśnienia, miała ona wobec niego negatywne emocje, jeśli zważy się na fakt, że było to w stosunkowo krótkim okresie po rozpadzie ich związku, w który według samej oskarżonej, była bardzo silnie zaangażowana emocjonalnie, wręcz „szalała”, była zazdrosna o współoskarżonego.    

Powyższa opinia sądowo-psychiatryczna znajduje także oparcie w dołączonych do akt sprawy kserokopiach dokumentacji lekarskiej dotyczącej B.J., obrazującej przebieg jej leczenia w SPP ZOZ w C. Nadto wynika z nich wprost, że okresie wydarzeń będących przedmiotem zarzutów w sprawie oskarżona nie była  tam hospitalizowana.

Nadto informacje Sądu Rejonowego w B., opinia sądowo-psychologiczna i kserokopia materiałów akt sprawy karnej potwierdzają wyjaśnienia obojga oskarżonych o toczących się z ich udziałem postępowaniach karnych. Wiarygodność wszystkich omówionych powyżej  dowodów z dokumentów nie budzi żadnych zastrzeżeń.

Mając powyższe na uwadze Sąd na mocy art. 17 § 1 pkt 1 k.p.k. oskarżonych B.J. i M.W.Z. uniewinnił od popełnienia czynów zarzucanych im w punktach I  i II aktu oskarżenia, uznając, że ich  nie popełnili.

Konfiguracja materiału dowodowego polegająca na istotnej rozbieżności treściowej  z jednej strony pomiędzy wyjaśnieniami M.W.Z., opinią biegłego lekarza z zakresu dermatologii-alergologii i chorób zawodowych skóry, zeznaniami świadków, wynikami eksperymentu procesowego, a z drugiej strony z pozostającymi z nimi w opozycji i całkowicie odosobnionymi twierdzeniami B.J., zaprzecza w sposób oczywisty sprawstwu obojga oskarżonych, co wykazano powyżej.

Orzeczono o kosztach pomocy prawnej udzielonej z urzędu i kosztach procesu.